Home / Aktualności  / Na pobliskim skwerze leśnym

Na pobliskim skwerze leśnym

Pozwolić myślom, by były przeżyte, ponazywane. Zrobić im przestrzeń, by wybrzmiały i były zauważone. Choć się lękamy, że ktoś je usłyszy, lub co gorsza sami zobaczymy w nich swoją bezradność, ale i prawdę.

Czasem pozostawienie ich chwile w głowie powoduje, że z natrętnych i nagłych stają się uspokojone. Ojcowie Pustyni już wieki temu mówili, że walka z myślami, ćwiczenie ich jest najważniejszą praktyką chrześcijańską.

Dlatego proste słowa Modlitwy Jezusowej „Jezus Chryste Synu Boga żywego” powtarzane wiele razy uspokajają umysł a także ustawiają w dobrej optyce nasze wszystkie czyny. Od – do. Wszystko staje się jasne. Zły przecież chce, by nasze myśli były zmącone.

Istotne jest by myśli w codzienności nie “zazębiały” się, by zrobić między nimi przerwę. Odetchnąć, spojrzeć w dal , zatrzymać się, by zebrać myśli.

Jeszcze nieokrzesaną “wędrówkę” mniej lub bardziej przypadkowych refleksji w naszej głowie, można porównać do przechodzenie z jednej czynności zaraz w kolejną. Podobnym jest natychmiastowe “klikanie” i słuchanie jednej piosenki zaraz za drugą na YouTubie czy przesiadanie się z jednego tramwaju w inny bez namysłu. Można mieć wtedy wątpliwość czy dojedziemy do celu, a na pewno jest szansa, że dotrzemy w określone miejsce bardziej “poturbowani”. A czy o to chodzi?

Lepiej zaplanować wcześniej trasę, by uniknąć jednej wielkiej plątaniny i poczucia zagubienia bez ratunku. Przydatnym, kiedy jesteśmy już w drodze, może być także odnalezienie miejsca spokojnego, “oddzielnego” i zatrzymanie się – np na pobliskim skwerze leśnym, czy w parku. Można w takiej chwili wypić herbatę, zjeść coś ciepłego, spojrzeć w niebo.

Wtedy wszystko ma swój niepowtarzalny smak. Podróż, zapatrzenie, herbata. Tak jak myśli, z których każda ma swoją granicę i barwę.

***

„A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu” – mówi ze zbliżającej się niedzieli fragment Pisma Świętego (Łk 18, 1-8).

Postawa przeciwna celnikowi jest tą przed którą Jezus chce nas przestrzec – to faryzeusz. Stoi na drugim krańcu, ale są to również obrzeża dobrej modlitwy, postawy życiowej, relacji

Faryzeusz nie chce służyć Bogu, ale wyłącznie sobie. Zachowuje prawo, lecz tak naprawdę potrzeba mu czułości i skruchy. Autentycznego spojrzenia wgłąb siebie.

Światło w Kościele przychodzi przez sakramenty.

Wracając do Ewangelii, słowa wypowiadane przez celnika “Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” jakże podobne są do filokalicznego “Jezu Chryste Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną grzesznikiem.”.

Powtarzanie tej modlitwy, świadectwo całym życiem, pokora oraz ustawiczne zwracanie duszy do Boga i trwanie w głębokiej i serdecznej zażyłości z Jezusem, sprawi, iż nasza dusza stanie się co raz bardziej szczęśliwa i wolna. Przepełniona pokojem, którego ten świat w żaden sposób nie może dać.

Chodzi o to, by stawać się coraz bardziej uważnym na nasze najgłębsze pomysły: innych i Boga. Jest to możliwe, kiedy dusza stanie się czysta i klarowna.

Podobnie nasze myśli, kiedy pozostaną odkryte, bardziej zauważone, nazwane po imieniu i przede wszystkim “wychowane” nie będziemy chcieli ich “zajadać”. Ani niczym zewnętrznym, a także łatwiej będzie je zobaczyć w panoramie życia, którą tworzy nasza własna historia. I łatwiej będzie nam iść do przodu…

***

Usłyszeć siebie

Zatrzymaj się, odpocznij

Aż Inny do Ciebie

łagodnie

przemówi

***

“Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten.”
Łk 18,9-14

***

św. Efremie módl się za nami!

Brak komentarzy

Sorry, the comment form is closed at this time.