Home / Duchowość  / Droga Krzyżowa cz. V: NOGI / ODCHODZENIE

Droga Krzyżowa cz. V: NOGI / ODCHODZENIE

Dziś będzie krócej. Zdaję sobie sprawę, że i tak nikt tego nie przeczyta. Z resztą nie gniewam się, wiem, jaki jest okres. Nie czas na czytanie wypocin w internetach. Jest Wielki Czwartek, idźcie kochać, idźcie przeżywać, idźcie towarzyszyć Jezusowi. Ale ponieważ warto doprowadzać rzeczy do końca, dziś ostatnia z refleksji o drodze krzyżowej. A dla tych, co dotrwają – na końcu będą życzenia.

W drodze Jezusa zostały nam trzy ostatnie stacje: XII – Pan Jezus umiera na krzyżu, XIII – Pan Jezus zdjęty z krzyża i XIV – Pan Jezus złożony do grobu. Nie uciekniemy od oczywistych skojarzeń ze śmiercią, odchodzeniem, końcem. Z resztą chyba nie warto od nich stronić. Warto natomiast spojrzeć na umieranie z innej perspektywy.

Każdy z nas przechodził w życiu sytuacje naprawdę trudne. Myślę o tych najważniejszych, które zmieniają nas za całe życie – śmierć bliskiej osoby, zawiedziona miłość, zdrada, rozpad związku, który był ważny, zawiedzione zaufanie czy oszustwo bliskiej osoby. Są to takie zdarzenia, które przychodzą najczęściej niespodziewanie, a potrafią wywrócić całe życie do góry nogami, wobec których jesteśmy bezsilni, i których konsekwencje potrafią wpływać na nas jeszcze przez długi czas, jeśli nie do końca życia. Te konsekwencje mogą być różne. To może być depresja, brak zaufania do ludzi, poczucie straty, rozczarowanie albo wręcz fizycznie odczuwane uczucie wydarcia kawałka serca czy wnętrza – po stracie kogoś naprawdę bliskiego lub odrzuconej miłości.

Myślę , że te ostatnie stacje drogi krzyżowej mogą być inspiracją, żeby na te sytuacje spojrzeć z innej perspektywy – z perspektywy umierania. Umieranie jest w życiu niezwykle ważne. Bez umierania, nie bylibyśmy sobą, nie dojrzewalibyśmy, nie stawali się ludźmi. Nawet misja Jezusa byłaby niewiele warta, gdyby nie Jego śmierć.

Łańcuch M

Jeśli masz takie rzeczy, przez które nie możesz iść dalej, które powodują, że ciągle patrzysz wstecz i rozpamiętujesz albo zastanawiasz się, czy nie można było zrobić więcej, zrobić czegoś lepiej albo zadajesz sobie pytanie, czy nie szkoda ludzi, których spotkałeś, zachęcam cię dziś, żebyś spróbował zostawić je za sobą – czyli spróbował umrzeć dla nich.

Takie umieranie czyli zostawianie za sobą rzeczy, sytuacji, trudnych relacji nie polega na niepamięci, na zapomnieniu tego co się wydarzyło, ale na sprawieniu, żeby to wszystko dłużej nie miało wpływu na twoje obecne życie.

Jak to zrobić? Po pierwsze – nie skupiaj się na bólu. Nie rozpamiętuj go, nie rozniecaj, nie krąż wokół niego, bo tylko go wzmacniasz, a wcale nie uśmierzasz. To nie znaczy, że nie było bólu. Był i to pewnie największy, jaki dotąd przeżywałeś. Ale dopóki skupiasz się na nim, nie będziesz mógł pójść do przodu. Po drugie, jeśli ta sytuacja związana była z drugim człowiekiem (ktoś cię skrzywdził) – spróbuj wybaczyć. Najlepszym testem na, czy się komuś wybaczyło, jest to, czy potrafisz się za niego pomodlić. Jeśli nie – proś Boga, żeby przyniósł ci przebaczenie. Po trzecie – zerwij z tą sytuacją. Zostaw ją za sobą, przestań do niej wracać. Uwolnij się i idź dalej. Czasem musi to oznaczać definitywne zerwanie pewnych relacji, zamknięcie za sobą drzwi, odejście. Ale trzeba to zrobić. Jeśli nie zostawisz tego, co cię krzywdzi, co cię wiąże, nie będzie miejsca na nowe wydarzenia, na nową drogę, na wspaniałe rzeczy, które Bóg dla ciebie przygotował. Tak, czeka, żeby ci je dać, ale nie może, bo ciągle trwasz w tych starych. A po czwarte – naucz się czegoś. Zostawianie wszystkiego za sobą nie oznacza infantylnego zapomnienia, że cokolwiek się zdarzyło.

Via Dolorosa - Droga Krzyżowa w Jerozolimie

Via Dolorosa – Droga Krzyżowa w Jerozolimie

Jezus nie zaprzecza, że droga krzyżowa miała miejsce. Nie mówi – zmartwychwstałem, cała reszta się nie liczy, nie było cierpienia. Nie mówi, że nie ma przeszłości, że ważne jest, że żyję, ważne, co się teraz stanie. Więcej nawet, On zostawia nam tę przeszłość w postaci Stacji Drogi Krzyżowej do rozważania, wspominania, jako źródło inspiracji i żeby się z niej uczyć. Jego cierpienie, ból, wreszcie śmierć była konieczna! Tylko dzięki temu dopełniła się misja Jezusa, tylko dzięki temu stał się Zbawicielem.

Twoje cierpienie też było niezbędne. Tylko dzięki niemu będziesz się mógł w przyszłości obronić, gdy przyjdą takie sytuacje. Poznasz się lepiej i będziesz mógł zareagować szybciej, nawet gdyby one cię znów zaskoczyły. Ta przeszłość też jest niezwykle ważna. To, jak wyjdziesz z sytuacji trudnych, jak się z nimi uporasz, jak się zmienisz, ma bezpośredni wpływ na to, kim się teraz staniesz, jakim dalej będziesz człowiekiem.

Może to Triduum Paschalne jest dla ciebie najlepszym czasem, żebyś to wszystko za sobą zostawił, żebyś oddał to wszystko umierającemu Jezusowi, który to wszystko zaniesie na krzyż i dla ciebie przezwycięży. I może dzięki temu uda ci się uwolnić i razem z Nim zmartwychwstać, pójść dalej, zostawić za sobą, zerwać i nie wracać.

Tego ci życzę, żebyś poszedł dalej. Stąd tytuł dzisiejszy – nogi – symbol pójścia dalej, symbol takiego odejścia, by zostawić wszystko za sobą.

kościoł MALUTKI

Życzenia

Mam świadomość, że dziś piszę do siebie, że jest tyle wspaniałych i ważnych rzeczy, że pewnie nikt tego nie przeczyta. Jeśli dotrwałeś do tego miejsca, to bardzo ci dziękuję. Stałeś się dla mnie takim trochę bliskim. A ponieważ bliskim składa się życzenia, to i ja ci złożę. Na całe Triduum.

Po pierwsze, życzę ci zaskoczenia zmartwychwstaniem Jezusa. My, katolicy często podchodzimy do wydarzeń Triduum gotowi na to, co się stanie. Niby Jezus umiera, ale właściwie wiadomo, że za niedługo znów będzie żywy. Kiedy przeżyło się 30-40 Wielkich Piątków, a potem poranków zmartwychwstania nie sposób mimochodem nie przyjąć takiej postawy czy przekonania, że to wszystko i tak się wydarzy, że On i tak zmartwychwstanie, że to właściwie wszystko trochę na niby, symbolicznie. Życzę ci zatem, żebyś dał się zaskakiwać, nawet jeśli wymaga to od ciebie infantylnego zapomnienia o tym, co przed tobą. Polecam. Warto.

Po drugie, uważności. W Niedzielę Palmową wysłuchaliśmy dwóch opisów – ludzie najpierw przyjęli Jezusa z wielką pompą, a potem w podobnym harmidrze skazali Go na śmierć. Przez całą drogę na krzyż był tylko kolejnym ukaranym złoczyńcą, który musiał ponieść karę. Otaczał go zwyczajny tłum gapiów. Perspektywa zmieniła się po Jego śmierci. Jest tam takie zdanie, że po śmierci Jezusa ludzie „wracali bijąc się w piersi, uznając, że ten człowiek faktycznie był sprawiedliwy”. Wiele rzeczy przechodzi obok nas, a my zdajemy sobie z nich sprawę dopiero post-factum. Wtedy jedyne co nam pozostaje to najwyżej żal, że to uciekło i szkoda, że nie mogłem w tym wziąć udziału. Życzę ci zatem uważności, żeby nie uciekło ci, kiedy przechodził będzie obok ciebie Bóg, żebyś nie przegapił Jego przyjścia.

A po trzecie życzę ci, byś mógł wszystkim ludziom patrzeć głęboko w oczy. Będzie pewnie mnóstwo życzeń, spotkań w te święta, pewnie więcej niezaplanowanych, nawet przypadkowych. Często po prostu będziesz w tłumie ludzi, którzy rozglądając się dookoła albo mijając cię będą mieli możliwość spotkać twój wzrok. Nie bój się patrzeć w oczy ludziom głęboko. I błogosławić im tym spojrzeniem w twoim sercu.

photo-1432793246943-0d41c5411eb3

Filozof z wykształcenia i zamiłowania. Czasem poeta. Rzadziej kompozytor. Zakochany w ludziach, teatrze i muzyce. Miasto odkrywa głównie w dźwiękach. Uwielbia słuchać i patrzeć. Czasem przysiada się do ludzi, by z nimi rozmawiać. Marzyciel zamknięty w ciele drwala. Nie mógłby żyć bez mięsa i kawy.

1KOMENTARZ
  • Avatar
    Mirek 25 marca, 2016

    Kuba (mam nadzieje ze mogę tak do Ciebie pisać?)
    Moze się zdziwisz ale ja znalazłem czas aby przeczytać.
    Czytałem wszystkie Twoje Refleksje na temat Drogi Krzyżowej i muszę przyznać ze bardzo podoba mi się Twój sposób pisania a szczególnie sposób w jaki kojarzysz fakty religijne z codzienną rzeczywistością.
    Twoja interpretacja tego co czujesz i jak łączysz to z życiem otwiera inne spojrzenie na życie.
    Ja bylem wychowany w wierze katolickiej ale z czasem nabrałem bardzo sceptycznego podejścia do “Kościoła”
    Kościoła jako instytucji, jako formy “propagandy” w której “kler” narzuca swój sposób interpretacji i zmusza do pewnego szablonu zachowania i postępowania.
    Dlatego Twoje refleksje trafiają do mnie bo Ty niczego nie narzucasz, jedynie pokazujesz inne punkt sprzenia, bez nadmiernego “uświęcania” faktów opisanych w Piśmie Świętym.
    Twoje wskazówki i porady są takie naturalne i prawdziwe.

    Pozdrawiam i czekam na następne wpisy.