Dorosły facet łaził po całym kraju z niewielką bandą samych mężczyzn i przemawiał, a słuchały go tłumy ludzi zapatrzone w cuda, które czynił, i gromadzili się wokół niego coraz liczniej. Czy to nie brzmi jak rodząca się rewolucja? A jednak nie nosił miecza ani żadnej innej broni. Mimo to trudno byłoby go nie nazwać wojownikiem. Jak to możliwe?
Prezentujemy Wam kolejny odcinek naszych rozważań. Oprócz tego, że widzimy w nim Jezusa wskrzeszającego Łazarza, to możemy także zobaczyć Jezusa.. zdenerwowanego. Wręcz kipiącego wzburzeniem.